O książce: 2011 / "Kiedy Flambeau wziął miesięczny urlop w swoim biurze w Westminster, ten czas spędził na żaglówce, tak małej, że najczęściej używany jako łódź wiosłowa. Poza tym wolał odpoczywać w hrabstwach wschodniej Anglii, gdzie wśród maleńkich rzek łódka wyglądała jak magiczny statek, sunący po lądzie przez łąki i pola. Łódź mogła wygodnie pomieścić dwie osoby; było miejsce tylko na najpotrzebniejsze rzeczy, a Flambeau wziął to, co uważał za konieczne. Zwykle sprowadzało się to do czterech rzeczy: łosoś w puszkach, jeśli chcesz jeść, naładowany rewolwer, jeśli chcesz strzelać, butelka brandy w przypadku omdlenia i ksiądz w przypadku nagłej śmierci. Z tym lekkim bagażem płynął powoli wąskimi rzekami, chcąc w końcu dotrzeć do jezior Norfolk, ale na razie rozkoszował się widokami łąk, drzew ogrodowych pochylonych nad rzeką oraz wiosek i rezydencji odbijanych w wodzie, zatrzymując się, aby łowić ryby w cichych potokach i w pewnym sensie trzymanie się brzegu…»